Wysiedlone rodziny we wschodniej Ukrainie z pomocą UNICEF przygotowują się do kolejnej zimy. Katia i jej rodzina muszą mierzyć się nie tylko z trwającą wojną, ale także chłodem.
Najmłodszy syn Katii, pięcioletni Andrij, często pyta ją, kiedy wrócą do domu. Katia waha się. Nie wie, czy powiedzieć synowi prawdę, czy dla jego dobra zachować ją dla siebie. Z bólem myśli o rodzinnym mieście Wołczańsk i swoim domu, którego już nie zobaczy.
Już nawet nie reaguję
Widziałam zdjęcia naszego miasta wykonane za pomocą drona. Tam, gdzie kiedyś stały domy nie zostało nic poza szarymi smugami - mówi Katia, 36-letnia matka dwójki dzieci.
Wołczańsk w obwodzie charkowskim był kiedyś przemysłowym miastem. Po sześciu miesiącach walk, toczących się w jego obrębie, leży w gruzach. Według lokalnych władz, 60% budynków zostało całkowicie zniszczonych, a reszta poważnie uszkodzona. Katia, jej mąż, matka, babcia i dwójka dzieci uciekli z Wołczańska jesienią ubiegłego roku podczas przerwy między nalotami. Stracili wszystko. Teraz próbują przystosować się do nowego otoczenia i przygotować się na trudną zimę. Mieszkają w wynajętym domu we wsi Khotimlya w obwodzie charkowskim, gdzie nieustannie słychać odgłosy eksplozji.
Już nawet nie reaguję na te dźwięki. Przyzwyczaiłam się do nich. Może pewnego dnia to do mnie dotrze i zrozumiem, przez co przeszliśmy, ale na razie nie chcę – mówi 14-letnia Halina, córka Katii.
Kiedy rozpoczęła się walka o Wołczańsk, Katia i jej bliscy przez tydzień mieszkali w piwnicy. Byli tam dosłownie przez cały czas, wychodząc tylko po wodę. Lokalne przedszkole, w którym Katia pracowała jako kucharka, zostało zniszczone, podobnie jak szkoła. Obecnie rodzina czuje się znacznie bezpieczniej w nowym miejscu.
Pamiętam, że kiedy w końcu wyszliśmy z piwnicy, spojrzałam na dzieci, które wyglądały jak małe sówki. Miały wielkie, ciemne kręgi wokół oczu - wspomina Katia.
Moje palce stawały się lodowate
Podczas ewakuacji rodzina nie miała czasu na pakowanie. Zabrali tylko niezbędne rzeczy - dokumenty, ciepłe ubrania i sprzęt elektroniczny, aby dzieci mogły kontynuować naukę online. Najpierw schronili się w małej wiosce w rejonie bogoduchowskim, gdzie spędzili poprzednią zimę. Chociaż było tam spokojniej, skutki wojny były odczuwalne na każdym kroku. Często występowały przerwy w dostawach prądu z powodu ataków na infrastrukturę energetyczną. Rodzinie brakowało także łączności ze względu na brak zasięgu. Aby pobrać nowe zadania domowe i wysłać poprzednie, Halina musiała chodzić 3 kilometry na pole za wioską, gdzie mogła złapać zasięg.
Padał śnieg, a ja chciałam wysłać pracę domową z biologii. Stałam na polu tak długo, jak mogłam, trzymając uniesiony telefon. Kiedy moje palce stawały się lodowate, wracałam do domu. Tak było prawie każdego dnia - opowiada Halina.
Staram się myśleć pozytywnie
Wiosną tego roku rodzina przeniosła się do Khotimlya, gdzie wynajęła niewielki dom. Poprzedni właściciele używali go jako domku letniskowego, więc ma tylko dwa pokoje. Mimo trudnych warunków Katia i jej bliscy są wdzięczni, że udało im się znaleźć w nim schronienie. Rodzina zaczęła przygotowywać się na kolejną zimę.
Mamy szczęście, że jesteśmy tu w pewnym stopniu samowystarczalni. Wszystko działa dzięki bojlerowi. Mamy ogrzewanie i ciepłą wodę. Dzięki UNICEF mamy opał, który powinien nam wystarczyć na zimę - mówi Katia.
Katia dzięki Darczyńcom UNICEF otrzyma również wsparcie finansowe. Pieniądze planuje wydać na ciepłe ubrania dla swoich dzieci.
Staram się sobie powtarzać, że z czegoś złego musi wyniknąć coś dobrego. Żyjemy, jesteśmy zdrowi, nie jesteśmy głodni, a to już coś. Dopóki mamy dach nad głową, staram się myśleć pozytywnie. Mój nastrój wpływa także na moje dzieci, a ja chcę, aby czuły spokój - dodaje Katia.
Współpracując z lokalnymi władzami i partnerami, UNICEF zapewnia pomoc finansową, opał i ciepłe ubrania najbardziej potrzebującym rodzinom na całej Ukrainie. Prawie 4200 rodzin w obwodach donieckim, dniepropietrowskim, charkowskim, chersońskim, sumskim i zaporoskim otrzymało już opał na zimę.
Źródło: https://www.unicef.org/ukraine/en/stories/families-in-ukraine-find-support-amid-war