Z Assetou rozmawiam na skraju wsi, pod wielkim, rozłożystym drzewem. Ograniczam liczbę towarzyszących nam osób do minimum, bo wiem, że poruszane tematy będą bardzo trudne.
Assetou ma zaledwie 23 lata, ale swoimi bolesnymi przeżyciami mogłaby obdzielić kilka osób. Mieszka w wiosce Nankouna, oddalonej o 8 kilometrów od najbliższego lokalnego ośrodka zdrowia.
W lutym 2014 roku, na skutek komplikacji okołoporodowych straciła dziecko.
Poród trwał ponad 14 godzin. Rozpoczął się w domu - tak rodzi większość mam w Mali. Dopiero przedłużające się problemy spowodowały, że została przewieziona do lokalnego ośrodka zdrowia. Tam od razu zdecydowano, że rodzącą trzeba przetransportować do CSREF (Centralnego Ośrodka Zdrowia) położonego w odległym o 20 km Sikasso. Niestety, cesarskie cięcie wykonane po niemal 16 godzinach od rozpoczęcia porodu nie uratowało życia maleństwa. Dziecko zmarło po 5 minutach.
To jednak nie wszystko. Assetou cierpi z powodu przetoki powstałej na skutek doznanego przez nią urazu okołoporodowego. Tego typu schorzenia dużo częściej występują w krajach takich jak Mali, gdzie brak właściwej opieki medycznej. Infekcje, brak wykwalifikowanego personelu przy porodzie i odpowiedniego sprzętu medycznego, niewłaściwe warunki higieniczne – to wszystko składa się na częstsze występowanie tego problemu w krajach rozwijających się. Przetoka to schorzenie polegające (w tym wypadku) na połączeniu dróg rodnych z kanałem odbytniczym. Schorzenie jest bolesne i niezwykle trudne dla cierpiącej na nie kobiety, wymaga długotrwałego leczenia, które w Mali jest niedostępne.
Zadziwia nas pogoda ducha Assetou. Mimo że jest bardzo nieśmiała, a tematy, które poruszamy są bardzo trudne, na jej twarzy często pojawia się uśmiech.
Śmierć dziecka i przewlekła choroba to jeszcze nie wszystkie tragedie, jakie dotknęły tę młodą kobietę.
Dwa miesiące temu zmarł jej mąż. W przypadku kobiet chorujących na przetokę często zdarza się, że rodzina odrzuca chorą i nie chce jej przyjąć pod swój dach. Na szczęście Assetou może liczyć na opiekę rodziny męża. Pierwszy etap leczenia ma już za sobą. Na drugi cały czas czeka. Po jego zakończeniu może w końcu uda jej się odwiedzić rodziców mieszkających w sąsiedniej wsi. Bardzo by tego chciała, nie widziała się z nimi od niemal dwóch lat.
Na koniec rozmowy ściskam Assetou i przez tłumacza życzę jej powodzenia. Śmiejemy się obydwie z „selfie”, które nam zrobiłam. Bardzo mocno trzymam za nią kciuki.
Zofia Dulska, UNICEF Polska
***
Połowa dzieci w Mali przychodzi na świat bez jakiejkolwiek opieki medycznej. W przypadku komplikacji okołoporodowych nie mają szansy na przetrwanie. Umierają. Bezsilność w takich chwilach jest nie do zniesienia. Pojawia się jednak nadzieja, bo możemy zapobiec takim sytuacjom w przyszłości wyposażając szpitale w Mali w aparaturę i leki oraz zapewniając położnym sprzęt pozwalający na bezpieczne przyjmowanie porodów w domach.