37-letnia Julia Robert przytula swoją 15-miesięczną córeczkę Wolę. Dziewczynka jest w stanie skrajnie ostrego niedożywienia i dodatkowo walczy z zakażeniem układu oddechowego. Na oddziale dla dzieci niedożywionych w szpitalu Al Sabbah w Dżubie w Sudanie Południowym przebywa z mamą i ze swoim bratem bliźniakiem, Alladinem.
Wola miała drożdżycę i nie chciała jeść. Miała też malarię i biegunkę. Jesteśmy tutaj od 16 dni, a jej stan się poprawia. – opowiada Julia.
Julia przybyła do Dżuby wraz z mężem i 7 dzieci. Mieszkają w społeczności przyjmującej uchodźców. Rodzina musiała uciekać z miejscowości Malakal w 2014 z powodu toczących się tam walk.
Mój mąż pracuje, a opieka nad siedmiorgiem dzieci nie jest łatwa, ale tak już jest. Bóg jest wszechmocny. Kocham bawić się z moimi dziećmi i wierzę, że ich stan się poprawi. – mówi Julia.
Liczne konflikty i niski poziom rozwoju gospodarczego nękają Sudan Południowy od lat, sprawiając, że dzieci cierpią z powodu niedożywienia, przemocy i ciągłego chaosu. Nadzieja na lepszą przyszłość, jaką przyniosło uzyskanie niepodległości w 2011 roku była chwilowa. Od pięciu lat w Sudanie Południowym trwa wojna domowa, która zniweczyła możliwość rozwoju
i szanse na lepszą przyszłość tysięcy dzieci.
Liczba dzieci cierpiących z powodu niedożywienia sięgnęła krytycznego poziomu. Ponad milion dzieci jest niedożywionych, w tym 250 000 tysięcy zagrożonych jest śmiercią głodową. Odsetek ludzi, którzy nie wiedzą, czy i kiedy będzie ich kolejny posiłek, wzrósł z 35% w 2014 do 60% w chwili obecnej. Widmo kolejnej epidemii głodu jest bliskie.
Kryzys uderza także w tych chcących nieść pomoc. Od rozpoczęcia walk w 2013 roku życie straciło 100 pracowników humanitarnych.