UNICEF jest przerażony ostrzałami z moździerzy wymierzonymi prosto w szkołę w irackim mieście Mosul, których ofiarą padło wiele dzieci. Ataki te były częścią starć pomiędzy bojownikami a siłami rządowymi, jakie miały miejsce 7 czerwca br.. Władze podają, że około pół miliona Irakijczyków, z czego połowa to dzieci, zmuszonych zostało do opuszczenia swoich domów na skutek wybuchu zamieszek w mieście Mosul.
Dzieci znalazły się w niebezpiecznej sytuacji. W trakcie jednej nocy ich życie rozpadło się na kawałki mówi Marzio Babille, Reprezentant UNICEF w Iraku.
Tysiące dzieci schroniło się w szkołach, szpitalach i meczetach poza Mosulem. Wiele z nich pozostaje bez dostępu do czystej wody pitnej, sanitariatów i ochrony przed palącym słońcem. UNICEF otrzymał informacje, że w Mosulu, drugim co do wielkości mieście Iraku, nie działa żaden z pięciu szpitali. Sklepy i bazary zostały zamknięte.
Sytuacja jest groźna i nadal się pogarsza mówi Babille. Dzieci nie mogą czekać. Musimy zapewnić im czystą wodę, schronienie, żywność i ochronę.
UNICEF wraz z partnerami pracują nad tym, aby sprostać rosnącym potrzebom rodzin i dzieci, które zostały przesiedlone lub nadal pozostają w mieście. Najpilniejsze potrzeby to woda pitna, urządzenia sanitarne oraz szczepienia, które są decydujące w ochronie dzieci przed coraz częstszymi przypadkami polio i odry.
Apel UNICEF o wsparcie działań humanitarnych w Iraku jeszcze przed wybuchem fali przemocy sfinansowany był jedynie w 16 procentach. Tymczasem gwałtownie pogłębiający się kryzys spowoduje dodatkowy wzrost potrzeb ludności.
Obecnie jest to miejsce największego kryzysu w Iraku, ale dramatyczna sytuacja jest także w Anbar, gdzie mieszkają uchodźcy wewnętrzni i na północy kraju, gdzie przebywają Syryjczycy dodaje Babille.