Kolejne ocalone życie – historia malutkiej Parwany z Afganistanu
Gdy tylko usiadłam na podłodze w malutkim salonie, Parwana przybiegła do mnie i usiadła mi na kolanach. Spontanicznie zarzuciła mi ręce na szyję i przytuliła mnie z takim uczuciem, że ledwo byłam w stanie uwierzyć w to, że rok temu ta sama dziewczynka z trudem była w stanie podnieść głowę, by na mnie spojrzeć.
Niedożywienie pozostawia dramatyczne konsekwencje
Rok temu była tak niedożywiona, że bałam się, że nie przeżyje. Dziś Parwana podskakuje, chichocze i wierci mamie dziurę w brzuchu, żeby tylko zdążyła zaprowadzić ją do szkoły na czas.
Jej pełen ciepła uścisk nie odwrócił jednak mojej uwagi od faktu, że dziewczynka cała mieściła się w zagłębieniu mojego ramienia niczym malutki ptaszek. Jest bardzo bardzo mała jak na swój wiek. Jej stan medycznie określono by skarłowaceniem. Oznacza to, że nie tylko jest niska jak na swój wiek, ale również jej rozwój fizyczny i poznawczy został zahamowany przez brak żywności.
Pomoc potrzebna natychmiast
W 2021 roku pracowałam z doradcą żywieniowym w przychodni w Herat, w zachodnim Afganistanie. Pewnego dnia krucha, blada i zaniepokojona matka weszła do pokoju, niosąc coś, co wyglądało jak wielki, czerwony, zimowy płaszcz. Dopiero po kilku chwilach dotarło do nas, że w środku zawiniątka było dziecko. Malika delikatnie posadziła swoją córkę na krześle. Dziewczynka się nie poruszała. Jej głowa opadała niezgrabnie na jedną stronę a jej wzrok wbity był ciągle w jedno i to samo miejsce, pomimo moich prób rozweselania dziecka uśmiechami i łaskotaniem. W wieku 4 lat ważyła zaledwie 9 kilogramów. Gdy doradca żywieniowy mierzył obwód jej ramienia specjalną taśmą, nie mogłam pozbyć się skojarzenia, że rączka dziecka jest grubości kija od szczotki. Dziewczynce przepisano leczenie gotową do spożycia pastą terapeutyczną UNICEF dla dzieci cierpiących na ciężkie ostre niedożywienie.
Zastanawiałam się, czy nie jest już za późno.
Kilka miesięcy później odwiedziliśmy Parwanę. Po początkowych sukcesach, gdy to dziewczynka przybierała na wadze, wtedy znowu stała się mniejsza, słabsza i jeszcze cichsza. Jej rodzice powiedzieli nam, że dziecko codziennie ma biegunki. Po tym, gdy wspierany przez UNICEF mobilny zespół medyczny zrobił wszystko co tylko mógł, dziewczynka została skierowana do specjalisty, który zdiagnozował u niej nietolerancję na pszenicę – celiakię. Ta mała dziewczynka nie może jeść chleba. Jednak dla jej ubogiej rodziny, która dwa razy dziennie je tylko chleb i pije herbatę, żywienie dziecka stanowi wyzwanie.
Ojciec dziewczynki powiedział mi: „To wielka ulga wiedzieć, co dolega Parwanie i móc podawać jej odpowiednie jedzenie, żeby dochodziła do zdrowia.”
O czym marzy dziecko, które przeżyło taką tragedię?
Siedząc w ciemnym salonie z malutkim oknem, wpuszczającym zaledwie promyk światła, nie mogłam odwrócić wzroku od małych i pulchnych policzków Parwany. O tej samej porze rok temu te policzki były zapadnięte, a skóra na policzkach i szczęce naciągnięta tak bardzo, że bałam się, że po prostu się przerwie. Lata ciężkiego ostrego niedożywienia i choroby odcisnęły swe piętno na tym małym dziecku.
Nikt by nie uwierzył, że Afsana, wyższa od Parwany o 30 cm to jej młodsza siostra.
Kiedy spytałam Parwany co jest najlepsze w byciu zdrowym, odrzekła ze śmiechem: „Szkoła!”
Razem ze swoją siostrą, dziewczynka chodzi do 1 klasy w szkole wspieranej przez UNICEF w obozie dla wewnętrznie przesiedlonych, na przedmieściach Herat, gdzie mieszka rodzina.
Jej mama uśmiecha się i opowiada nam, że każdego dnia Parwana pyta: „Czy już jest 13:00? Nie mogę się spóźnić do szkoły!”
Gdy ja rozmawiam z jej mamą, dziewczynka przerywa, by powiedzieć: „Chcę być wysoka! Potrzebuję więcej jedzenia i lekarstw.”
Kiedy pomyślę sobie o wszystkich materialnych rzeczach, których pragną dzieci w jej wieku – lalkach, zabawkach, ubraniach czy urządzeniach elektronicznych – w porównaniu do tego jej prośby wydają się takie skromne.
Co teraz będzie?
Spytałam ojca dziewczynki, Mohameda, jak przygotowują się na nadejście trudnych, zimowych miesięcy.
„Nie przygotowujemy się. Nie możemy. Nie mam pieniędzy.”
„A gdybyś je miał?” – spytałam.
„Kupiłbym najpierw drewno, żeby moja rodzina miała ciepło a potem olej i ryż.”
Gdy u władzy był poprzedni rząd, Mohamed pracował jako policjant. Uwielbiał tę pracę i czuł dumę z tego, że jest w stanie zapewnić swojej rodzinie godny byt. Wszystko jednak drastycznie zmieniło się, gdy władzę przejęli Talibowie w sierpniu 2021 roku. W ciągu kolejnych 12 miesięcy Mohamed pracował w sumie 3 dni na pobliskiej plantacji szafranu, gdzie zarabia się 2.5 dolara dziennie.
Z czego więc żyje? Do tej pory z pieniędzy pożyczonych od krewnych. „Oni nie dadzą mi już więcej niczego.” – powiedział mi.
Mohamed nie ma perspektyw na pracę. Jego żona, Malika najbardziej martwi się o to, co zima będzie oznaczała dla 6-miesięcznej Rahanny.
„Pogoda zmieniła się cztery dni temu. W nocy jest bardzo zimno. Śpimy owinięci kocami z dzieckiem blisko nas, ale boję się.”
Gdy zaczęliśmy rozmawiać o czymś innym, tłumacz zanotował, że Malika westchnęła cicho, mówiąc: „Życie jest przygnębiające.”
Malika wygląda na zmęczoną. Przez ostatni tydzień, od rana do później nocy ona i Mohamed „czyścili kwiaty szafranu”. Ta misterna i wyczerpująca praca polega na delikatnym usuwaniu trzech łodyg szafranu z ususzonego kwiatu. Za każdy kilogram szafranu otrzymuje się mniej niż 50 centów. Jednak, Malika i Mohamed są wdzięczni, ponieważ liczą, że pracy u lokalnego plantatora szafranu wystarczy jeszcze na dwa tygodnie.
Mohamed mówi, że za te ciężko zarobione pieniądze kupi gaz, dzięki któremu będzie można gotować. Wieczorami stara się karmić dzieci ryżem i warzywami, ale gdy o tym opowiada, potrząsa głową.
„Nie wiem jak długo jeszcze.”
Opisana powyżej historia, to zapis wspomnień Sam Mort - Chief of Communication, Advocacy and Civic Engagement for UNICEF Afghanistan.
Sytuacja dzieci w regionie jest dramatyczna. Wesprzyj nasze działania i podaruj im żywność terapeutyczną np. pastę, dzięki której Parwana szybciej odzyskała siły. Kliknij tutaj.